Prof. Henryk Skarżyński – wybitny lekarz, otolaryngolog, foniatra i audiolog, dyrektor Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu. Człowiek o wielkim dorobku zawodowym. Jego nazwisko widnieje po raz drugi na 1. miejscu w rankingu 100 najbardziej wpływowych osób w polskiej medycynie, organizowanym przez redakcję miesięcznika „Puls Medycyny”. Ma na swoim koncie setki nagród i wyróżnień, m.in. Krzyż Kawalerski, Oficerski i Komandorski OOP. Odznaczony również państwowymi odznaczeniami przyznanymi przez Króla Belgii, Prezydenta Gruzji i Ukrainy, tytułem „Wybitny Polak”, Medalem im. Mikołaja Kopernika przyznanym przez Prezydium PAN, Odznaką Honorową za Zasługi dla Ochrony Praw Dziecka, Medalem Papieskim Pro Ecclesia et Pontifice oraz licznymi medalami uniwersyteckimi. W 25. rocznicę odzyskania przez Polskę wolności otrzymał tytuł Człowieka Wolności, a także wygrał plebiscyt „Nauka to wolność”. Działalność zawodowa profesora nie tylko istotnie wpływa na poprawę jakości słuchu wśród polskiego społeczeństwa, ale i usprawnia komunikację międzyludzką.
Z Profesorem Henrykiem Skarżyńskim rozmawia Mariusz Pujszo
Profesor Henryk Skarżyński
Jest Pan przedstawicielem świata medycyny i nauki. Co według Pana odgrywa kluczową rolę w ich rozwoju?
Może nie będzie to oryginalne, ale uważam, że postęp w każdej dziedzinie zależy od stopnia innowacji, umiejętności wykorzystania szans, jakie niesie ze sobą życie, oraz naszej ciężkiej pracy. Wprowadzając nowe rozwiązania, nie należy także uciekać przed ryzykiem, jest ono nieodłącznym elementem postępu. Jeśli go nie podejmiemy, nie damy sobie szansy na sukces. Takie podejście pozwoli łatwiej znieść ewentualne niepowodzenie. Pamiętajmy też, że trzeba być z przodu. Mnie w życiu zawodowym towarzyszy powiedzenie Seneki: „Nasze plany zawodzą, ponieważ nie mają celu. Kiedy nie wiesz, do jakiego portu zmierzasz, każdy wiatr jest nieodpowiedni.”
Pana profesją jest otorynolaryngologia, ma pan specjalizację z otolaryngologii dziecięcej, audiologii i foniatrii. Jaki jest poziom zaburzeń słuchu w polskim społeczeństwie?
Nie jest tajemnicą, że nasze społeczeństwo, podobnie jak całej Europy Zachodniej, starzeje się. To jest wyzwanie dla specjalistów wszystkich dziedzin medycyny. Niestety skala problemu zaburzeń słuchu wzrasta z wiekiem. Dzięki powszechnym przesiewowym badaniom słuchu, które zainicjowałem z doc. Marią Góralówną w 1993 r., które są coraz powszechniej prowadzone w rożnych grupach wiekowych, wiemy, że średnio u 2–3 na 1000 noworodków oraz u co 5–6. dziecka w wieku szkolnym wykrywa się różne zaburzenia słuchu. Wśród dorosłych problemy ze słuchem występują jeszcze częściej i są związane właśnie z wiekiem. Po 65. roku życia ma je około 50%, a po 70. roku życia już 75% osób. Zaburzenia słuchu u osób starszych są jednym z dwóch najważniejszych czynników, obok upośledzeń procesów poznawczych, które wpływają na zdolność komunikowania się z otoczeniem, a w skrajnych przypadkach prowadzą do społecznego wykluczenia.
W jaki sposób postęp technologiczny wpływa na pogorszenie jakości słuchu wśród młodego pokolenia? Jak można zminimalizować takie ryzyko?
Problem wad słuchu stał się chorobą cywilizacyjną. Kiedyś uznawano niedosłuch 70-latka za normalną rzecz. Dzisiejszy rozwój cywilizacyjny, wszechogarniający nas hałas, słuchawki douszne, głośna muzyka od wczesnego dzieciństwa sprawia, że ta granica z wieku 70 lat przesuwa się do wieku 50. Na hałas narażeni jesteśmy wszyscy, ale najbardziej niebezpieczny jest on dla dzieci i młodych ludzi. To właśnie oni najczęściej bywają na koncertach, bawią się w głośnych klubach czy dyskotekach i całymi dniami słuchają muzyki przez słuchawki. Z danych WHO wynika, że aż około połowa tej grupy wiekowej jest narażona na niebezpieczny dla zdrowia poziom decybeli, płynących z przenośnych urządzeń audio.
Czy przerwy w polskich szkołach również sprzyjają pogorszeniu się słuchu?
Wyniki, które uzyskaliśmy razem z inżynierami Politechniki Gdańskiej podczas pilotażowych badań hałasu w polskich szkołach są alarmujące. Zwracają uwagę, że hałas w szkołach przekroczył dopuszczalną dawkę bezpieczną dla słuchu i zdrowia. W tych pionierskich badaniach wykorzystano multimedialny system monitorowania hałasu, który dzięki bezobsługowej stacji monitorowania, zamontowanej w dwóch warszawskich szkołach, umożliwił diagnozę hałasu dochodzącego do 110 dB (głównie podczas przerw). A przecież za bezpieczne natężenie dźwięków uznawany jest poziom 85 dB! Niestety taki poziom hałasu już po godzinie pogarsza słuch, co utrzymuje się przez kolejne godziny i co w konsekwencji może doprowadzić do trwałych jego uszkodzeń. Proszę pamiętać, że hałas prowadzi nie tylko do problemów ze słuchem, lecz także źle oddziałuje na cały organizm człowieka. Wpływa destrukcyjnie na system nerwowy, powodując rozdrażnienie, niepokój, nadpobudliwość lub apatię, agresję, uczucie zmęczenia, zaburzenia snu, lęki, brak koncentracji. U osób długotrwale narażonych na zbyt głośne dźwięki, zwiększa się ryzyko najróżniejszych chorób, w tym tych najbardziej niebezpiecznych, bo zagrażających życiu, takich jak na przykład choroby układu krążenia – zawał, nadciśnienie. Hałas zakłóca też pracę niemal wszystkich narządów wewnętrznych, obniża ogólną odporność organizmu i przyspiesza naturalne procesy związane ze starzeniem. Proszę jednak nie sądzić, że jestem przeciwnikiem muzyki.
Jako kierownik Światowego Centrum Słuchu, a także Kliniki Oto-Ryno-Laryngochirurgii, proszę powiedzieć, jakie innowacje stosuje się w leczeniu wad słuchu?
Przykładem stającego przed nami nowego wyzwania może być odtworzenie funkcjonalnego słyszenia u osób głuchych. To może nastąpić już całkiem niedługo. Stworzyliśmy takie rozwiązania, które pozwalają zachować u operowanych pacjentów prawie nienaruszoną strukturę ucha wewnętrznego. Operacyjne dojście tam jest trudniejsze, ale pozwala zachować to dzięki czemu po upływie kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu lat pacjent będzie mógł skorzystać z nowych przyszłych rozwiązań, poddać się reoperacji. Wielu twierdziło, że wykonanie takiego dojścia jest możliwe w zaledwie 5%. W naszym zespole te szanse oceniamy na 95%. To pokazuje jaka jest prawdziwa skala postępu w tym obszarze medycyny. Ale jednym z najważniejszych zadań jest realizacja powszechnych programów profilaktycznych. Do ich opracowania jako Europejskich Konsensusów Naukowych mobilizowaliśmy środowiska europejskie. Obecnie jako ambasadorzy wdrażamy te rozwiązania także w innych krajach Europy, Azji, Afryki i Ameryki Południowej. Wczesna profilaktyka to szansa na tańsze i efektywniejsze leczenie oraz zapobieganie wielu problemom związanym ze słuchem. Opracowana przez mnie metoda chirurgiczna 6. kroków w leczeniu częściowej głuchoty, po 15. latach od zoperowania przeze mnie pierwszego w świecie pacjenta, stała się rozpoznawalną marką w nauce i medycynie. To polska szkoła we współczesnej nauce światowej w zakresie otochirurgii.
Na czym polega upowszechnienie programu leczenia częściowej głuchoty?
Program leczenia częściowej głuchoty kończy w tym roku 15 lat. W 2002 roku przeprowadziłem pierwszą w świecie operację wszczepienia implantu ślimakowego u osoby dorosłej z częściową głuchotą, dwa lata później wykonałem po raz pierwszy na świecie taki zabieg u dziecka. To było wielkie osiągnięcie, do tej pory implanty ślimakowe wszczepiano tylko w przypadkach bardzo głębokiego uszkodzenia słuchu oraz całkowitej głuchoty. Byłem przygotowany do tego, że można otworzyć ucho wewnętrzne pacjenta z częściowo zachowanym lub na niektórych częstotliwościach normalnym słuchem i uzupełnić to, czego mu brakuje za pomocą implantu. Pierwsze operacje, podczas których zachowywałem resztki słuchowe, zacząłem przeprowadzać w 1997 roku. Zoperowaliśmy największą grupę pacjentów z częściową głuchotą w świecie – ponad 2,5 tys. dzieci i dorosłych. Opracowanie procedury medycznej rozwiązującej problem częściowej głuchoty otwierał przed nami całkiem nowe perspektywy rozwoju tej metody i pomocy kolejnym grupom pacjentów.
Ma Pan na swoim koncie wybitne osiągnięcia i sukcesy. Które z nich są szczególnie istotne?
Wielki sukces mój i mojego zespołu to przede wszystkim fakt, że nie ma w Polsce i w skali międzynarodowej drugiego takiego ośrodka, który w tak krótkim czasie – w zeszłym roku obchodziliśmy jubileusz 20-lecia powołania Instytutu – osiągnąłby tak wysoką pozycję nie tylko w kraju, lecz także na świecie. 25 lat temu rozpocząłem przygotowania do wdrożenia w Polsce programu implantów ślimakowych, przeprowadziłem wiele pionierskich operacji, stworzyliśmy w nauce światowej tzw. „polską szkołę otochirurgii” w leczeniu częściowej głuchoty. Z mojej inicjatywy powstało Światowe Centrum Słuchu w Kajetanach, pod opieką którego pozostaje obecnie ponad 5 tys. użytkowników implantów słuchowych. W Instytucie zrealizowano ok. 400 tys. procedur chirurgicznych. W ciągu ostatnich 20 lat wprowadzaliśmy do codziennej praktyki klinicznej blisko 200 nowych programów klinicznych, w tym praktycznie wszystkie innowacyjne rozwiązania dotyczące obszaru implantologii w otochirurgii. Polscy pacjenci mają w Instytucie dostęp do najnowszych technologii jako pierwsi lub jedni z pierwszych w świecie. Instytut to także prestiżowe centrum dydaktyczno-szkoleniowe, do którego przyjeżdżają lekarze ze wszystkich kontynentów, aby uczyć się technik chirurgicznych i procedur medycznych opracowanych przeze mnie. Kajetany to najlepsze w świecie miejsce do ćwiczenia technik chirurgicznych.
Udało się również zbudować Centrum Edukacyjne.
Tak, zbudowaliśmy Centrum Edukacyjne z unikatową pracownią wyposażoną w 30 stanowisk dla otochirurgii i rynochirurgii, nowoczesny sprzęt do ćwiczeń na preparatach anatomicznych i symulatorach komputerowych. Instytut od kilku lat realizuje również program populacyjnych badań przesiewowych pod kątem wczesnego wykrywania zaburzeń słuchu u dzieci rozpoczynających edukację szkolną w Polsce. W latach 2008–2016 wykonano we wszystkich gminach wiejskich i małych miastach oraz w Warszawie ponad milion badań lokalnych i ogólnokrajowych oraz międzynarodowych w kilkunastu krajach świata na czterech kontynentach. W roku szkolnym 2015/2016 prowadzone były także badania przesiewowe jako kolejny ogólnokrajowy „Program badań przesiewowych słuchu u dzieci ze szkół podstawowych zamieszkałych na terenach gmin wiejskich”, w ramach którego przebadaliśmy ponad 140 tys. dzieci – głównie z klas I szkół podstawowych. To przedsięwzięcie zrealizowano po raz kolejny z KRUS-em oraz Funduszem Składkowym Ubezpieczenia Społecznego Rolników. Instytut jako pierwszy w Polsce i jeden z pierwszych na świecie zaczął korzystać z zalet telemedycyny w dziedzinie audiologii i otorynolaryngologii. Zorganizowaliśmy i uruchomiliśmy pierwszą w świecie Krajową Sieć Teleaudiologii, za którą otrzymaliśmy w 2014 roku główną międzynarodową nagrodę Złoty Medal Prix Galien, uznawaną za Nobla w zakresie programów użytkowych dla pacjentów. Innym ciekawym obszarem działań Instytutu jest projekt INNOSENSE, realizowany w ramach strategicznego projektu Strategmed, finansowanego przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Celem tego projektu jest opracowanie kapsuły przeznaczonej do diagnostyki i rehabilitacji osób z zaburzeniami słuchu, wzroku, mowy, równowagi, smaku i powonienia. Realizacja tego projektu wymaga od nas gruntownego przeglądu aktualnej wiedzy na temat metod i urządzeń diagnostyczno-terapeutycznych, wykorzystywanych u pacjentów z tego rodzaju zaburzeniami. To dużo pracy, ale przede wszystkim wspaniałe wyzywanie naukowe, ponieważ obecnie nie ma na świecie systemu urządzeń, dzięki któremu można by wykonać jednorazowo badanie wszystkich narządów zmysłów i mowy. System ten pozwoli na podejmowanie wczesnych interwencji, wykrywanie chorób neurodegeneracyjnych w starzejących się społeczeństwach oraz pozwoli oprzeć politykę zdrowotną państwa o wyniki profilaktycznych badań populacyjnych. Wszystkie badania i projekty naukowe przez nas prowadzone mają na celu przede wszystkim polepszenie życia i zdrowia społeczeństwa.
Przejdźmy do Pana pasji. Jest Pan pomysłodawcą i założycielem „Muzeum Ślimaka”, które skupia największy zbiór przedmiotów z podobizną ślimaka. Skąd taki pomysł?
Implant ślimakowy zastępuje funkcje nieczynnego ślimaka – anatomicznej części ucha wewnętrznego. Po jednej z pierwszych operacji wszczepiennych (w tym roku mija 25 lat), pacjent przywrócony do świata dźwięków wyraził swoją wdzięczność obdarowując mnie… krawatem w ślimaki. Tak zaczęła się historia tej niezwykłej kolekcji. Ślimaki są podarunkiem nie tylko od pacjentów, ale także od przyjaciół, bliskich, znajomych, którzy znając moją pasję kolekcjonerską przywożą je z najdalszych i najbardziej egzotycznych miejsc na świecie. W imponującej kolekcji są m.in. obrazy, rzeźby, rysunki, gadżety, lampy, przyciski do papieru, krawaty, spinki do mankietu, a nawet maselniczka. Wizerunek ślimaka jest także obecny w krajobrazie i architekturze, otwartego 5 lat temu Światowego Centrum Słuchu mieszczącego się w Kajetanach. W 2012 r. zgłosiliśmy tę kolekcję do próby pobicia Rekordu Guinnessa w kategorii „Największa kolekcja przedmiotów związanych ze ślimakiem”. Rekord został pobity wynikiem 1377 sztuk. Przekazana do muzeum kolekcja niemal codziennie powiększa się o nowe eksponaty. Obecnie muzeum jest największym w świecie tego typu zbiorem, gdzie podziwiać można już ponad 3000 eksponatów.
Wiem, że pisze Pan wiersze. Proszę uchylić rąbka tajemnicy w tej kwestii.
Pamiętam wielkie emocje pacjentów, którzy z wielką ufnością poddawali się kolejnym wykonywanym przeze mnie pionierskim operacjom przywracającym słuch. Smutek z powodu braku możliwości słyszenia, nadzieja na jej odzyskanie, wreszcie wielka radość z każdego nowego dźwięku odbieranego po wszczepieniu implantu. Podobnych uczuć i wrażeń towarzyszących odzyskiwaniu słuchu nie sposób po prostu opowiedzieć, dlatego – po wielu rozmowach z moimi pacjentami – postanowiłem opisać je w wierszach. Wiersze pisałem – z przerwami – od czasów licealnych. Te związane z problemami słuchu u moich pacjentów zaczęły się od utworu pt.: „Zmiana”, a potem był cały zbiór, który
powstał z okazji naszego ubiegłorocznego jubileuszu 25-lecia leczenia głuchoty w Polsce oraz 20-lecia powstania Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu. Kilkanaście wierszy napisanych z myślą o moich pacjentach, postanowiliśmy przedstawić podczas uroczystego spektaklu słowno-muzycznego pt.: „Przerwana cisza”, wieńczącego jubileuszowe obchody. Do napisanych przeze mnie utworów muzykę skomponował sam Maestro Krzesimir Dębski. W spektaklu wzięli udział nie tylko znani artyści, tacy jak Ignacy Gogolewski, prof. Jerzy Stuhr, dr Alicja Węgorzewska-Whiskerd, Jacek Wójcicki, Rafał Królikowski, Anna Jurksztowicz, Hanna Śleszyńska, Robert Rozmus czy Ryszard Rynkowski, lecz także, czy raczej przede wszystkim, pacjenci Instytutu, w tym laureaci zorganizowanego przeze mnie i mój zespół pierwszego w świecie Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Dzieci, Młodzieży i Dorosłych z Zaburzeniami Słuchu „Ślimakowe Rytmy”.
W Pana życiu istotną rolę odgrywają zwierzęta. Na jakie aspekty życia pozytywnie wpływa obcowanie z naturą?
Rzeczywiście wiele pozytywnej energii czerpię od zwierząt. Lubię z nimi przebywać i w ich towarzystwie odpoczywać. Obserwacja zwierzęcego życia to obserwacja również naszych reakcji, z czego wiele można się nauczyć. Staram się także jak najwięcej czasu poświęcać moim wspaniałym wnuczkom, wtedy wspólnie spacerujemy i karmimy coraz większy zwierzyniec w Kajetanach: kozły, osły, kuce, konie, renifery, daniele, jelenie i ozdobne ptaki np. pawie, bażanty, przepiórki. Przebywanie w tym pięknym terenie wycisza i mobilizuje. Zachęca do realizacji nowych wyzwań, choć nie zawsze i nie wszystkim się to pewnie podoba. No cóż, nie jesteśmy najłatwiejszym społeczeństwem, ale ja staram się kochać ludzi – ludzi aktywnych i przedsiębiorczych.
Sukces niejedno ma imię. A czym jest dla Pana?
Przede wszystkim zobowiązaniem wobec siebie i zespołu. By nie zawieść tych, którzy taki tytuł mi przyznali. By jednocześnie nie żałować zmarnowanych szans, które pojawiają się w życiu każdego z nas. Sukces jest siłą napędową wielu moich inicjatyw i działań w każdym obszarze mojej aktywności – naukowym, klinicznym, dydaktycznym i organizacyjnym. Sukces to też szansa podzielenia się określonym dorobkiem z innymi współpracownikami, a tym samym faktyczne mnożenie go. Sukces dla mnie to medale przyznane przez Prezydenta Polski, Prezydenta Gruzji, Prezydenta Ukrainy, Papieża Franciszka czy Prymasa Polski. Wreszcie sukces to udana operacja i dobry wynik leczenia, a to osiągnąłem blisko 200 tys. razy w swoim życiu.
Jako honorowy członek Fundacji „Jestem Optymistą”, proszę powiedzieć jak wpływa na Pana optymizm?
Zacznę może od tego, że naprawdę warto być optymistą! Mówię o tym z punktu widzenia lekarza. Badania wykazały, że optymiści lepiej i szybciej przechodzą rekonwalescencję, częściej przestrzegają zaleceń lekarskich, wykazują też więcej zachowań prozdrowotnych, są bardziej aktywni fizycznie, potrafią wytrwać w diecie, rzadziej palą papierosy i piją mniej alkoholu niż pesymiści. Proszę, bowiem pamiętać, że na stan zdrowia wpływają nie tylko geny, sposób odżywiania czy tryb życia. Decydują o nim także emocje. Osobiście także jestem optymistą. Zawodowo głównie dlatego, że dziś w Instytucie możemy pomóc prawie każdemu pacjentowi z zaburzeniami słuchu – od dziecka po stulatka. Nasze osiągnięcia oraz doświadczenia naukowe i kliniczne, nie tylko w dziedzinie implantów, pozwalają nam optymistycznie spojrzeć w przyszłość, bo dzięki postępowi w medycynie głuchota przestanie być przeszkodą nawet w karierze muzycznej. Optymistyczne jest to, że dzięki zastosowaniu urządzeń wszczepialnych oraz opracowanym przez nas procedurom chirurgicznym możliwe jest zintegrowanie słuchu elektrycznego z resztkami słuchu naturalnego, a pacjenci, którzy mieli duży kłopot z komunikacją, mogą słyszeć normalnie. W życiu codziennym optymizm pozwala mi lepiej odbierać to co dzieje się każdego dnia. Łatwiej jest znosić trudy i wyrzeczenia oraz dostrzegać najmniejsze radości.