Wśród gwarnych ulic i poszarzałych budynków jest jedno takie miejsce w Warszawie, w którym każdy przystaje i odpoczywa – Łazienki Królewskie. W najsłynniejszym kompleksie pałacowo-parkowym w kraju są piękne widoki, klasycystyczna architektura, bogactwo polskiej historii i wyjątkowe wydarzenia kulturalne. Tutaj nikt nie będzie się nudził.
Z dyrektorem Łazienek Królewskich, prof. Zbigniewem Wawerem oraz dyrektorem ds. muzealnych, Izabelą Zychowicz rozmawia Mariusz Pujszo
Łazienki Królewskie
Mariusz Pujszo: Panie Dyrektorze, dyrektorem jest Pan od niedawna, ale Łazienki Królewskie zna Pan bardzo dobrze?
Prof. Zbigniew Wawer: Jak każdy warszawiak.
Jaki jest pomysł na rozpowszechnienie Łazienek Królewskich? Co chcieliby Państwo tu stworzyć, jakie są zamierzenia i plany rozwoju?
Izabela Zychowicz: Już teraz mamy bogaty program edukacyjno-kulturalny, z licznymi wydarzeniami, takimi jak letnie festiwale czy koncerty pod Pomnikiem Chopina, które co roku kontynuujemy. Ale bogata oferta muzealna to nie wszystko, ważna jest dla nas autentyczność Łazienek Królewskich i ich historia. Na mapie wojennych zniszczeń Warszawy, Łazienki to miejsce, które się zachowało bez zniszczeń. Dzięki temu, otoczeni przez autentyczną architekturę i historyczny ogród, możemy przenieść się w czasie do siedemnastego, osiemnastego i dziewiętnastego wieku.
Co w Łazienkach zostało zburzone, zniszczone podczas wojny?
I.Z.: Zaryzykowałabym stwierdzenie, że praktycznie nic. Pałac na Wyspie, jako symbol polskości, sztuki polskiej i letniej rezydencji królewskiej, uległ oczywiście pewnemu zniszczeniu, gdy podpalili go Niemcy, ale na szczęście nie udało się im go wysadzić. Obie fasady przetrwały, korpus Pałacu na Wyspie również ocalał. Zniszczeniu uległo pierwsze piętro, ale tylko częściowo. Z kolei wyposażenie wnętrz, jak meble i obrazy, były zdeponowane w podziemiach Muzeum Narodowego w Warszawie.
Czy drzewostan też uległ dewastacji?
Z.W.: Szczęśliwie dla Łazienek, Niemcy nie zdewastowali całkowicie drzewostanu. Być może nie zdążyli, zaskoczeni wejściem oddziałów polskich do Warszawy 17 stycznia 1945 roku, albo nie to było ich celem. Z całej Warszawy miało się bowiem zachować tylko Stare Miasto i Łazienki Królewskie, które w czasie wojny pełniły funkcję historyczną, znajdując się na skraju dzielnicy niemieckiej. Łazienki to specyficzne miejsce, w którym przewija się historia Polski.
Mówiąc o początkach nie sposób nie wspomnieć o Stanisławie Auguście.
Z.W.: Początki Pałacu na Wyspie sięgają XVII wieku i czasów Stanisława Herakliusza Lubomirskiego, który zbudował barokowy pawilon łaźni. Za panowania ostatniego króla Rzeczypospolitej, Stanisława Augusta, obiekt został przemieniony w klasycystyczny pałac. Ważnym okresem w historii Łazienek była również pierwsza połowa XVIII wieku, kiedy właścicielem tych terenów został August II, król Polski.
Czyli Stanisław August zapoczątkował modę na Łazienki, powiększył cały kompleks?
Z.W.: Stanisław August wyniósł Łazienki do rangi letniej rezydencji. Wolał parkową posiadłość niż Zamek Królewski. Inspirował się w tym zakresie Francją i dworem francuskim w Wersalu, ale też rezydencjami w Anglii i Italii. Być może chciał mieć ich namiastkę. Jednak mówiąc o Łazienkach Stanisława Augusta, nie należy zapominać o ich pierwszym okresie, z czasów Lubomirskiego, z końca XVII wieku.
Starają się Państwo, żeby to było miejsce odpoczynku dla całej Warszawy, żeby ludzie chcieli tutaj wracać i zawsze znajdowali tu coś nowego.
I.Z.: Łazienki są miejscem niezwykłym, gdyż mamy park, który uwielbiają odwiedzać warszawiacy i turyści, oraz fantastyczne zabytki, jak choćby Pałac na Wyspie czy Stara Oranżeria. Ponadto oferujemy dużo innych atrakcji, w tym szereg wydarzeń kulturalnych. Od 1 maja, wraz z rozpoczęciem sezonu letniego, nie ma praktycznie dnia, w którym nie odbywałoby się jakieś wydarzenie – muzyczne, spotkanie z poezją, czy też wykład. Organizujemy również kilka festiwali o wieloletniej już tradycji, jak chociażby Festiwal Strefa Ciszy, Festiwal Dramma per Musica czy Festiwal Światła. Bardzo ciekawą formę ma Festiwal Strefa Ciszy, który odbywa się w naszych ogrodach. Jest to czas, kiedy można przysiąść na łące, na leżaku i posłuchać muzyki na łonie natury, z dala od formalnych sal koncertowych.
Mają Państwo specjalne strefy leżakowania…
I.Z.: Mamy kilka przestrzeni w ogrodach z leżakami, gdzie wystarczy przyjść z książką, położyć się na trawie czy leżaku i miło spędzić czas. Ale Łazienki to nie tylko park. To przede wszystkim wystawy, koncentrujące się na kolekcji Stanisława Augusta, jak chociażby otwierana 1 maja ekspozycja, powstała we współpracy z muzeami drezdeńskimi i hamburskim, która mówi o europejskich konotacjach kolekcji ostatniego króla Polski. Konsekwentnie rozszerzamy także nasz program muzealny. W ostatnich latach koncentrowaliśmy się głównie na Stanisławie Auguście i osiemnastym wieku. Teraz, jak wspomniał pan dyrektor, chcemy również mówić o siedemnastym i dziewiętnastym wieku, kiedy Łazienki rozwijały się pod panowaniem carów rosyjskich. Zamierzamy przybliżać naszym gościom historię zapomnianą i nieznaną. Tak jest np. z Ogrodem Chińskim. Niektórzy mogliby się dziwić skąd obecność Pawilonu i Świątyni Chińskiej w Łazienkach Królewskich. Ma to jednak swoje uzasadnienie w początkach panowania Stanisława Augusta, które było związane z silną fascynacją sztuką chińską, sztuką orientalną. Było to powszechne w osiemnastym wieku i cała Europa żyła chinoiseriami.
Z.W.: Tego typu elementy mamy też w ogrodach królewskich w Niemczech i we Francji. To była silna fascynacja. Nam, z czasów Stanisława Augusta, po chińskich pamiątkach niewiele zostało.
I.Z.: Zostały głównie dekoracje we wnętrzach, jak chociażby w Białym Domku. Niestety Most Chiński został zburzony jeszcze w dziewiętnastym wieku, ze względu na jego zły stan techniczny. Pawilon i Świątynia w Ogrodzie Chińskim, powstałe w 2014 r. , są symbolicznym przywołaniem XVIII-wiecznej chinoiserie.
Może należy odbudować Most?
I.Z.: Ta rekonstrukcja to chyba za dużo. Jak już mówiłam – staramy się bazować na autentyczności.
A jakie Państwo planujecie inwestycje?
I.Z.: Nie tylko je planujemy, ale i realizujemy. W tym roku zaczynamy remont Wodozbioru i Białego Domku. Po tym, jak z sukcesem udało nam się zakończyć remont i konserwację Pałacu na Wyspie, Pałacu Myślewickiego i Starej Oranżerii z funduszy europejskich oraz norweskich. Teraz przyszedł czas na dwa osiemnastowieczne pawilony. To jest kompleksowa konserwacja, obejmująca zarówno elementy architektoniczne, jak i wnętrza. Do tego dochodzi nowy program edukacyjny i kulturalny, realizowany w tych obiektach. Jest też nowy plan…
Z.W.: Tak. Przed wojną, w dwudziestym ósmym roku, na terenie Łazienek Królewskich został oddany do użytku hipodrom. Był uważany za jeden z najpiękniejszych w Europie. Niestety jego drewniana konstrukcja nie przetrwała do naszych czasów. Miejsce po nim jest puste i teraz chcielibyśmy wrócić do tradycji. Planujemy jego odbudowę, ale w wymiarach spełniających warunki zawodów startowych, żeby Warszawa mogła mieć hipodrom z prawdziwego zdarzenia, i to w centrum miasta, w autentycznej scenerii i parku.
Planujecie budowę drewnianego hipodromu?
Z.W.: Nie drewnianego, obłożonego drewnem. O wyglądzie identycznym z tym nieistniejącym. Myślę, że byłoby to uzupełnienie Łazienek. Wnioskujemy jeszcze o odnowienie Stajni Kubickiego. Chcielibyśmy zrobić powozownię królewską w drugiej części budynku, żeby pokazać, w jakich powozach przemieszczali się między Zamkiem Królewskim i Łazienkami Sasi. Planujemy zrekonstruować powozy, gdyż nikt nie udostępni nam rzadkich, osiemnastowiecznych egzemplarzy, które przetrwały do dzisiaj. Po Sasach, a właściwie: po Auguście II, zachował się jeden powóz, który pozostał w Pałacu w Moritzburgu, w Saksonii.
I.Z.: Historia Łazienek Królewskich i bogata oferta kulturalno-edukacyjna sprawiają, że każdy może tutaj znaleźć coś dla siebie, zarówno lekkiego, jak i z wiedzy pogłębionej. Odzwierciedla się to w naszej frekwencji, która z roku na rok rośnie i coraz więcej osób do nas przychodzi. I tak w 2015 roku 240 tysięcy osób weszło do obiektów Łazienek, a rok później liczba ta wzrosła do 314 tysięcy osób. Frekwencja w parku wynosi rocznie między 2,5 a 3 miliony osób.
Jestem osobą, która lubi miejsca powiązane z historią. Kiedy mam coś do poczytania lub napisania, przychodzę do Łazienek. Tu kawa inaczej smakuje, tu lepiej się pisze, prawda?
I.Z.: Dotknął Pan bardzo ważnego aspektu. Czym bowiem były Łazienki, zarówno dla Stanisława Herakliusza Lubomirskiego, jak i Stanisława Augusta? Były miejscem inspiracji. Tajemną nazwą Pałacu na Wyspie było „Hippokrene”, czyli źródło, które wytrysnęło spod kopyt Pegaza, i miało być inspiracją dla tańczących wokół niego muz. I tym właśnie dla Lubomirskiego była łaźnia, która z czasem przekształcona została w pałac. Z kolei dla Stanisława Augusta Pałac na Wyspie był utopijną wyspą, republiką marzeń, gdzie mógł uciekać od problemów społecznych i politycznych. Pałac stał się realizacją królewskiej wizji muzeum kompletnego, willi-muzeum, gdzie architektura, malarstwo, rzeźba i sztuki użytkowe tworzyły unikatową całość, która miała być inspiracją dla artystów na królewskim dworze.
Dużo filmów było w ogóle kręconych w Łazienkach?
Z.W.: Tak, ale większość filmów była kręcona w latach siedemdziesiątych, osiemdziesiątych ubiegłego wieku.
Kręciłem w Łazienkach swój ekranowy debiut, serial „Wakacje”.
Z.W.: Dlatego mówię: lata osiemdziesiąte, siedemdziesiąte, sześćdziesiąte.
Muzeum Narodowe ma swoje Stowarzyszenie Przyjaciół Muzeum. Czy tutaj również funkcjonują jakieś organizacje miłośników albo stowarzyszenia ludzi, którzy są ambasadorami Łazienek?
I.Z.: Mamy duże grono Przyjaciół Łazienek Królewskich, które jest z nami związane różnego rodzaju projektami i pozostaje swoistym ambasadorem Muzeum. Nie funkcjonuje natomiast nic, co byłoby ukonstytuowane. W najbliższej przyszłości planujemy jednak powołanie stowarzyszenia. Łazienki są bardzo głęboko zakorzenione w świadomości warszawiaków, wiele osób traktuje je bardzo emocjonalnie i osobiście. Sądzę, że formalne stowarzyszenie przyjaciół Łazienek byłoby odpowiedzią na potrzeby tych ludzi.
Trzeba jeszcze zrobić konkurs na hasło dla Łazienek. Jak „Mazury Cud Natury”. Ludzie mają tyle pomysłów, niech spróbują podsumować Łazienki jednym zdaniem.
I.Z.: Nie ukrywam, że mieliśmy w tym tygodniu dyskusję na temat hasła dla Łazienek Królewskich. I dla każdego z pracowników Łazienki okazały się czymś innym. Dla każdego z warszawiaków Łazienki też są czymś innym. Są osoby, które przychodzą do nas raz w roku. Ale są również osoby, które przychodzą do Łazienek regularnie od czterdziestu lat. Kiedyś na koncercie chopinowskim przysiadła się do mnie starsza pani i powiedziała mi, że ona tu przychodzi od kilkudziesięciu lat, i że jest na każdym koncercie chopinowskim. I to są właśnie historie, które tworzą Łazienki.
Z.W.: I dlatego mamy w planach nową akcję. Chcemy zaprosić naszych miłośników do podzielenia się zdjęciami z pierwszych randek. Mogą to być wyciągnięte z szuflady – babci, pradziadków – fotografie z różnych okresów, ilustrujące randki w Łazienkach. Zrobimy z nich wystawę w naszej Galerii Plenerowej. Chcemy pokazać, że Łazienki to nie tylko rezydencja królewska, ale żywe miejsce spotkań.