Skip to main content

Przez 20 lat występował jako artysta Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”. Dziś jest jego dyrektorem. energię, pasję, optymizm i miłość do polskiej kultury zaszczepia teraz w kolejnych pokoleniach artystów „Śląska” i publiczności na całym świecie.

Ze Zbigniewem Cierniakiem rozmawia Jakub Kraśnik

Zdjęcie: Irek Dorozański

Podczas gali Optymista Roku 2017, Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk” im. Stanisława Hadyny został uhonorowany tytułem Optymistyczna Firma Roku. Co dla Pana oznacza kierowanie optymistyczną firmą?

Przede wszystkim to możliwość spokojnego projektowania działalności. Tak, żeby nasza dynamika, nowe pomysły nie napotykały na przykład barier finansowych, które mogłyby Zespół ograniczać w procesie twórczym. Rozwijamy się artystycznie, mamy znakomitą kadrę pedagogów, wspaniałych artystów. Rewitalizacja naszej siedziby dała mocny impuls do rozwoju – to pozwala na optymistyczne spojrzenie w przyszłość. Przez 65 lat kilka pokoleń budowało wspaniały wizerunek Zespołu. Nam pozostaje go pielęgnować, podnosić poziom artystyczny i umacniać markę.

„Śląsk” to firma, przedsiębiorstwo czy wciąż jeszcze miejsce, gdzie spotykają się pasjonaci kulturowego dziedzictwa tej części Polski?

„Śląsk” to przede wszystkim jakość, profesjonalizm, wszechstronność i pasja. Od wielu lat poszerzamy działalność tak, aby nie ograniczała się wyłącznie do prezentacji scenicznych, koncertów. Mamy szeroką ofertę edukacyjną, turystyczną, organizujemy imprezy plenerowe. Zapraszamy do siebie i poszukujemy odbiorców w każdym wieku, od kilkuletnich aż po seniorów. Od 2005 roku, wraz z powołaniem do życia Śląskiego Centrum Edukacji Regionalnej, skupiamy wokół Zespołu nie tylko publiczność, ale i pasjonatów dziedzictwa kulturowego.

Choć nazwa Zespołu nawiązuje do konkretnego regionu kraju, w repertuarze ma pieśni i tańce pochodzące praktycznie z całej Polski. Ponadto szeroki repertuar operowy, oratoryjny i sakralny. To sposób na zainteresowanie swoją twórczością szerszej publiczności?

Myślę, że to przede wszystkim sposób na sprostanie oczekiwaniom publiczności. Oczywiście u podstaw oferty programowej Zespołu niezmiennie znajdują się programy ludowo-narodowe, twórczość Stanisława Hadyny, ludowe inspiracje Wojciecha Kilara, pionierskie choreografie Elwiry Kamińskiej – to wszystko co budowało pierwotną świetność Zespołu. Ale już Stanisław Hadyna wprowadzał do repertuaru na przykład muzykę Mozarta. Z czasem okazało się, że fantastyczny chór Zespołu znakomicie radzi sobie z muzyką oratoryjną,, operową czy sakralną, a publiczność przyjmuje takie koncerty równie entuzjastycznie co repertuar ludowy.

„Śląsk” to jedna z najbardziej znanych i rozpoznawalnych na świecie polskich marek kulturalnych. Na Wasze koncerty za granicą przychodzi tylko Polonia czy również obcokrajowcy ciekawi polskiej kultury?

Na pewno Polonia stanowi naszą wdzięczną publiczność. „Śląsk”jest łącznikiem z ojczyzną, którą mają w sercach. Są jednak wyjazdy zagraniczne, gdzie język polski wśród widzów to rzadkość. Tak było przykładowo podczas miesięcznych wyjazdów koncertowych naszego baletu na Festiwale Kultury Narodów do amerykańskich stanów Tennessee czy Missouri, gdzie publiczność amerykańska miała okazję po raz pierwszy zapoznać się z polską kulturą. W Japonii polskie tańce ludowe to fenomen. Moim zdaniem moda na ludowość ma ogólnoświatowy zasięg i choć sentyment zawsze będzie przyciągał na koncerty naszych rodaków, to ciekawość obcokrajowców również dostarczy nam wspaniałej publiczności.

Zespół artystyczny „Śląsk” to dzisiaj ponad 120 osób: chór, balet i orkiestra. Łatwo jest zapanować organizacyjnie nad tak liczną grupą?

Przeszedłem w Zespole „Śląsk”całą ścieżkę kariery – od artysty, który przez 20 lat występował na scenie, przez koordynatora pracy artystycznej, menagera, zastępcę dyrektora do spraw promocji i marketingu aż po dyrektora Zespołu. Znam tę instytucję od podszewki na każdym szczeblu. Taka zawodowa historia na pewno ułatwia zarządzanie Zespołem, który tworzy w tej chwili prawie 300 osób. Jest jednak coś, co wyróżnia ten zespół ludzki – łączy nas wszystkich pasja i poczucie misji – choć może to brzmieć górnolotnie. Bez takiego podejścia bylibyśmy zapewne zakładem pracy, jakich wiele.

Praca w „Śląsku” to dla artystów wielki prestiż. Ci, którym udało się dołączyć do Zespołu, często wiążą się z nim na wiele lat. Kto i w jaki sposób może się stać częścią „Śląska”?

Co jakiś czas organizujemy nabór uzupełniający do działów artystycznych: chóru, baletu i orkiestry. Zapraszamy na tak zwane audycje zarówno osoby dysponujące wykształceniem artystycznym, po szkołach muzycznych, baletowych, ale i amatorów, którzy mają za sobą na przykład doświadczenie w zespołach folklorystycznych. Po to są przesłuchania, żeby takie diamenty wyłonić z tłumu, a potem oszlifować pod kierunkiem naszych pedagogów.

Jak wygląda przeciętny dzień pracy w „Śląsku”? Czy przygotowanie do występów oznacza setki godzin prób i pracę od świtu do nocy czy jest również czas na relaks, przyjaźnie, żarty?

Przygotowania do koncertów to setki godzin prób. Każdy, kto chce zostać artystą Zespołu, musi być świadomy tego, że efekt podziwiany na koncercie jest wypadkową ciężkiej pracy. Wspólny sukces wymaga poświęcenia, a prestiż Zespołu z 65-letnią historią nie pozwala na przypadkowość. Jesteśmy jedną wielką rodziną, która potrafi się wspierać, przyjaźnić, razem bawić, a jak trzeba to nawet twórczo spierać. Już Stanisław Hadyna nazywał Zespół Słoneczną Republiką, co zobowiązuje.

Zespół właśnie zaczyna wyjątkowy, bo jubileuszowy sezon artystyczny, związany z 65. leciem istnienia. Czy na te urodziny „Śląsk” przygotowuje specjalne wydarzenia?

Repertuar wzbogacił się o piękne tańce ze Spisza w chorografii Marii Wnęk, specjalizującej się w tańcach tego regionu. W planach jest kilka większych koncertów w prestiżowych salach. W listopadzie wchodzimy do studia nagrań, aby zarejestrować nową płytę z polskimi pieśniami patriotycznymi. To przedsięwzięcie projektowane nie tylko z okazji naszego jubileuszu, ale również na 100. lecie polskiej niepodległości. W przyszłym roku planujemy dłuższe podróże zagraniczne: wiosną wyjazd do Stanów Zjednoczonych, jesienią do Francji, jesteśmy także w trakcie ustaleń wyjazdów na inne kontynenty.

Dotychczas „Śląsk” odwiedził niemal 50 krajów na pięciu kontynentach, dał ponad 7 tysięcy koncertów dla ponad 25 milionów widzów. Z pewnością nie brakowało chwil pełnych wzruszeń i zaskoczeń. Jakie Pan najbardziej zapamiętał?

Każde spotkanie z publicznością za granicą jest dla nas wzruszające. Ogromnym przeżyciem są koncerty dla wyczekującej na Zespół Polonii, jak i te dla widzów, którzy spotykając się z nami po raz pierwszy poznają polską kulturę. Szczególnie utkwiła mi w pamięci podróż do Japonii. Wydawałoby się, że to naród oszczędny w okazywaniu emocji. A jednak podczas występów owacyjnie nas oklaskiwali, pokrzykiwali czy tupali z uznaniem. Nie spodziewaliśmy się także, że Japończycy tak bardzo interesują się Polską, mają ogromną wiedzę na temat polskiego folkloru. Jako ciekawostkę podam, że piosenkę „Szła dzieweczka” uważają za japońską piosenkę ludową.

Niedawno został Pan uhonorowany prestiżową złotą statuetką „Modulor” Ogólnopolskiego Konkursu „Modernizacja Roku”. To kolejne wyróżnienie po uzyskaniu dwa lata temu przez „Śląsk” tytułu „Modernizacja Roku 2014”.

Od 2005 roku, na potrzeby projektu Śląskiego Centrum Edukacji Regionalnej, Zespół prowadził na niespotykaną w historii obiektu skalę prace adaptacyjno-remontowe. Nadaliśmy świetności zarówno fasadzie pałacu, jak i jego wnętrzom, zaadaptowaliśmy poddasze na bazę noclegową, przywróciliśmy historyczny wygląd pałacowej wież y. Pracom remontowym poddano sieć uzbrojenia podziemnego, w tym między innymi kanalizacji i sieci elektrycznych. Ostatni tak kompleksowy remont miał miejsce ponad 100 lat temu, więc łatwo sobie wyobrazić w jakim stanie była cześć pałacu. Unowocześniliśmy i dostosowaliśmy do potrzeb Zespołu także budynki w obrębie zespołu pałacowo-parkowego.

Co uważa Pan za swój największy sukces w zespole „Śląsk”?

Dla artysty sukces to uznanie płynące z zewnątrz, wyrażane brawami, wzruszeniem widzów, ale to także liczne nagrody i wyróżnienia jakie otrzymujemy. Specjalnie używam słowa my – Zespół. Całe moje życie zawodowe, ale i osobiste związałem ze „Śląskiem”. Za najcenniejsze zawsze będę uważać sukcesy wyróżniające Zespół jako całość. Pracujemy na nie zespołowo, każdy z nas wnosi do Zespołu swoją cząstkę talentu, pasji, ciężkiej pracy a efekt jest wspólnym dziełem. Nawet moje imienne nagrody traktuję jako zbiorowy sukces Zespołu. Jeśli miałbym wskazać swoje szczególne osobiste osiągnięcie to myślę, że w kategorii sukcesu można rozpatrywać drogę, jaką przeszedłem w Zespole – od artysty do dyrektora.

Dziękuje za rozmowę życząc wielu sukcesów.